W meczu z Elaną Toruń wychowanek naszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego RESOVIA Jakub Persak zaliczył debiut w drużynie seniorów w meczu ligowym. Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem udzielonemu po meczu w Toruniu.

Co było dla Ciebie bardziej stresujące: matura czy debiut w 2 lidze?
– Bardzo długo czekałem na ten występ. Myślę, że nie zawiodłem. A matura? Chodziłem do takiej szkoły, że w ogóle się nie bałem. Co prawda z matmy orłem nie byłem, ale udało się zdać.

Ściąga w kanapce i te sprawy?
– Trzeba było sobie pomagać haha.

Kiedy dowiedziałeś się, że wystąpisz przeciwko Elanie?
– Na odprawie w hotelu, kilka godzin przed meczem. Ale byłem na to przygotowany, bo jeszcze w Rzeszowie, przed wyjazdem do Torunia, na treningu byłem ustawiony w pierwszym składzie. Zrobiło się miejsce, gdyż Dawid Kubowicz pauzował za kartki, a Sebastian Zalepa był kontuzjowany.

Znalazłeś się pod dużą presją. Gdy wychodzisz na boisko po miesiącach wyczekiwania, nie możesz zawalić sprawy, bo znów na dłużej usiądziesz na ławce…
– Na szczęście zdałem egzamin, trener mnie pochwalił. Cóż, Mateusz Geniec z mojej klasy SMS Resovia, wykorzystał swoją szansę i gra regularnie w seniorach. Liczę na to samo, choć na mojej pozycji konkurencja jest ogromna. Trzeba pokazywać naprawdę duże umiejętności, by trener postawił na młodzieżowca na środku obrony. To szalenie odpowiedzialna pozycja na boisku.

Twój rówieśnik Sebastian Walukiewicz z Cagliari jest najlepszym przykładem, że czasem warto zaryzykować.
– Spotkaliśmy się w 2016 roku na turnieju w Policach. W finale Podkarpacie przegrało z Mazowszem, a Walukiewicz, który był zawodnikiem Legii, brylował w tej kadrze. We Włoszech otrzymał spory kredyt zaufania, bo początkowo szło mu kiepsko. Dziś należy do czołówki obrońców młodego pokolenia w Europie.

Na stoperze grało i gra wielu znakomitych piłkarzy. Wzorujesz się na kimś?
– Szczerze mówiąc, rzadko oglądam mecze piłki nożnej. Brzmi to dość nieprawdopodobnie, ale niespecjalnie interesuje się futbolem. Jak w telewizji leci mecz, na przykład ligi angielskiej, to obejrzę, ale żebym czekał na konkretne spotkania, to nie. Może dlatego, że piłce i tak poświęcam kawał czasu. Treningi, studia na kierunku wychowanie fizyczne, dojazd do domu. Gdy wracam po tak intensywnym dniu, nie myślę o kolejnej dawce futbolu.

W debiucie dwukrotnie uratowałeś Resovię od straty bramki!
– Pomogłem drużynie i z tego się najbardziej cieszę. Gorzej, że nie udało się przełamać – to był 11 kolejny mecz bez zwycięstwa.

A kalendarz niesprzyjający: w niedzielę Widzew u siebie, potem wyjazd do Katowic…

– My naprawdę bardzo chcemy, mobilizacja w drużynie jest niezwykła! Musimy się znaleźć w szóstce i wystąpić w barażach o 1 ligę. Po prostu musimy! Bardzo bym chciał zadebiutować przy Wyspiańskiego już w niedzielę, zagrać przeciwko Marcinowi Robakowi czy Mateuszowi Możdżeniowi, ale to są decyzje trenera.

Co jest najtrudniejsze dla juniora wkraczającego do drużyny seniorów?
– To dwa różne światy. Same treningi z pierwszym zespołem sprawiają, że robisz wielki postęp. Największą różnicę dostrzegam w przygotowaniu fizycznym i odwadze, którą trzeba podejmować na boisku. Tej pewności siebie trzeba się uczyć na nowo, bo to, co wystarczało na ligę juniorów, nijak się ma do gry w 2 lidze. Dlatego tak ważne jest, by jak najwcześniej trafić do kadry pierwszej drużyny.

 

Wywiad przeprowadził redaktor Tomasz Szeliga (media SMS Resovia)