Przed jutrzejszym meczem 16. kolejki Fortuna 1. Ligi pomiędzy Motorem Lublin, a Resovią zapraszamy do lektury wywiadu z prezesem CWKS Resovia Rzeszów S.A. Leszkiem Bartnickim.
Paweł Bukała: Sobotnie spotkanie wyjazdowe Resovii będzie dla Pana zapewne ciekawym doświadczeniem. Szykuje się powrót w rodzinne strony powodowany meczem ligowym z Motorem Lublin. Klubowe stery dzierżył Pan tam przez ponad dwa lata. Jakie emocje towarzyszą więc obecnemu prezesowi Resovii przed tym pojedynkiem?
Leszek Bartnicki: Skłamałbym mówiąc, że to mecz jak każdy inny. Pochodzę z Lublina, mieszka tam moja rodzina, chodziłem na Motor jako kibic, byłem prezesem, a moi dwaj synowie trenują w tym klubie. Będzie to więc szczególne spotkanie, a na trybunach dostrzegę zapewne wiele znajomych twarzy. Resovia jest czwartym klubem, w którym pracuję, ale dopiero po raz pierwszy pojawię się na Arenie Lublin w roli rywala Motoru.
PB: Motor to drużyna groźna, grająca solidny futbol. Ich aktualne miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku. Zapewne zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że powiedzieć, iż czeka nas trudny mecz to tak, jakby nie powiedzieć nic.
LB: Odkąd pod koniec rundy jesiennej minionego sezonu drużynę objął Goncalo Feio, przeszła ona cudowną metamorfozę. Oglądam – na żywo lub w telewizji – większość meczów Motoru. Można powiedzieć, że bardzo niewiele elementów funkcjonowania na boisku jest pozostawione przypadkowi. Dobra organizacja gry sprawia, że w moim odczuciu jako zespół są silniejsi niż suma umiejętności poszczególnych zawodników. Po awansie do Fortuna 1 Ligi większość piłkarzy pozostała w klubie i szczebel wyżej również radzi sobie dobrze. Ale Motor, jak każdy przeciwnik w tej lidze, jest do pokonania. W tym sezonie Resovia wygrała już przecież z trzema ekipami z pierwszej szóstki, więc do Lublina przyjedziemy z zamiarem wywiezienia zdobyczy punktowej.
PB: W tym spotkaniu nasz zespół poprowadzi dotychczasowy asystent trenera Jakub Żukowski. To pokłosie zmian, jakie zaszły na ławce trenerskiej Resovii. Czy Pana zdaniem będzie to mocny impuls dla zespołu, by zacząć piąć się w górę tabeli?
LB: Często mówi się u nas o mitycznym „efekcie nowej miotły”. Może i zmiana potrafi na krótką metę wywołać jakiś dodatkowy impuls. Ja jednak zamiast na cuda wolę liczyć na dobry pomysł na rozegranie tego meczu. Jestem pewny, że w naszych piłkarzach drzemią duże pokłady możliwości i umiejętności, które trzeba pokazać na boisku.
PB: Kolejny raz przyjdzie nam gościć na obiekcie, o jakim tutaj możemy wciąż i nadal jedynie marzyć. Budowa Areny Lublin trwała raptem dwa lata. Zapewne wiele byśmy dali za to, żeby ten scenariusz powtórzył się także w Rzeszowie.
LB: Doskonale pamiętam mecze rozgrywane na starym stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Byłem na spotkaniach przed którymi kibice musieli chwycić za łopaty, by przygotować boisko. Przeprowadzka na Arenę była czymś wspaniałym. Jedyne co pozostało bez zmian to… przepływająca obok obu stadionów Bystrzyca. Z całą pewnością nowoczesne obiekty są swoistym „katalizatorem” rozwoju klubów. Pomagają w przyciąganiu kibiców i sponsorów. Resovia i jej społeczność bez wątpienia zasługują na nowy „dom” i wierzę, że jak najszybciej tak się stanie.