– Spełniło się moje marzenie – uśmiecha się szeroko 17-letni Łukasz Ostrowski, uczeń Szkoły Mistrzostwa Sportowego Resovia, który w ubiegłą sobotę zadebiutował w 1-ligowej Apklan Resovii.

Przypadek urodzonego w 2004 roku zawodnika to wzorzec szkolenia: Łukasz zaczynał w resoviackiej akademii, potem przeniósł się do SMS-u, gdzie grał w juniorach i 4-ligowej drużynie rezerw. Aż w czerwcu 2021 roku podpisał zawodowy kontrakt z Apklan Resovią.

To mój klub!
W wyjazdowym meczu przeciwko GKS Jastrzębie wszedł na boisko w 87 minucie, zmieniając Bartłomieja Kiełbasę. Do sędziowskiego protokołu trafił raz jeszcze, z powodu żółtej kartki. – Nie zdążyłem wyhamować i wpadłem w rywala. Pojawiłem się na ostatnie minuty, ale i tak było ciężko. Piłka juniorska a piłka seniorska to dwie różne dyscypliny sportu – podkreśla „Ostry” – Czy się spodziewałem, że to ja wejdę na murawę? I tak i nie. Ale gdy nadszedł ten moment pomyślałem, że muszę się skupić i zaprezentować to, co umiem. Stres był, choć bardziej ekscytacja, iż doświadczę czegoś nowego.
Dla Łukasza Ostrowskiego debiut w koszulce w biało-czerwone pasy ma wyjątkowe znaczenie. Chłopak mieszka na rzeszowskim osiedlu Krakowska-Południe, Resovię nosi w sercu od najmłodszych lat. – To mój klub. Tutaj się wychowałem!

Rodziców trzeba słuchać
Z dumy pękali rodzice Łukasza, jego najwierniejsi fani: mama Renata i tata Robert. A także siostra i jej chłopak, który zapisał piłkarza na testy z udziałem Radosława Mroczkowskiego, trenera 1-ligowej Apklan Resovii.
– Tacy rodzice to skarb. Wspierają, ale bardzo racjonalnie spoglądają na wysiłki syna – mówi Artur Łuczyk, dyrektor resoviackiej akademii.
– To prawda. Był czas, gdy myślałem o wyjeździe na testy do Rakowa albo Cracovii, lecz tata przekonał mnie, że warto poczekać. Tłumaczył, iż należy cierpliwie czekać na swoją szansę. Miał rację, więc rodziców trzeba słuchać – śmieje się Łukasz, który pójdzie teraz do III klasy LO. – Nie było i nie ma z nim żadnych problemów. Ani wychowawczych, ani z nauką – chwali chłopaka Artur Łuczyk.
– Cóż, szkoła jest ważna. Jeśli nie wyjdzie z piłką, to warto mieć plan B – przytakuje Łukasz.

Lewonożny obrońca to cud miód
Debiut w seniorach, na zapleczu ekstraklasy, to dla Łukasza i jego kolegów z SMS-u dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Resovia dba o młodych i stwarza możliwości rozwoju. – Po meczu z Jastrzębiem telefon się grzał. Gratulowała rodzina i znajomi, zrobiło się bardzo miło, ale mam świadomość, że najtrudniejsze przede mną. Debiut w 1 lidze to ogromne wyróżnienie. Na moim miejscu mogło się znaleźć wielu chłopaków, ale trener wybrał mnie. Jedno marzenie spełniłem, czas na następne cele. Będę walczył o kolejne minuty! – zapowiada lewonożny piłkarz, który występuje na jakże deficytowej pozycji lewego obrońcy.
– Kiedyś w juniorach próbowano mnie na dziewiątce. Strzeliłem nawet kilka goli, ale moim naturalnym środowiskiem jest jednak lewa flanka. Potrzebuję miejsca, żeby się rozpędzić, lubię wypuścić sobie piłkę i korzystać z wrodzonej szybkości. Do poprawy pozostaje na pewno technika – Łukasz przedstawia swoje plusy i minusy.

Ciasto zamiast chrztu
Szatnia ma swoje prawa, a chrzest żółtodziobów jest rytuałem. Tradycją (prawie) równie starą jak futbol. – Hmm, na obozie była mowa o chrzcie, ale na szczęście ta „przyjemność” nas ominęła – wzdycha z ulgą Łukasz – Zobaczymy jak będzie, bo słyszałem różne opowieści. Tak czy owak, planuję poczęstować chłopaków ciastem i w ten sposób uczcić swoje pierwsze minuty w 1 lidze.
O atmosferze panującej w szatni Resovii mówi krótko: – Fantastyczna. Wszyscy są koleżeńscy, pomagają na każdym kroku.
Co ciekawe, piłka nożna nie jest jedyną dyscypliną sportu, którą Łukasz lubi i uprawia, a Resovia nie jest jedynym klubem, któremu kibicuje. – Gram w siatkę i kosza, interesuję się motoryzacją, w mniejszym stopniu informatyką. No i sympatyzuję również z Barceloną, PSG i…Pogonią Szczecin.

Źródło: SMS Resovia