Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem z prezesem Apklan Resovii Wojciechem Zającem udzielonego portalowi internetowemu PodkarpacieLive.
 
Przykro mi, że musimy rozmawiać w takich okolicznościach, ale nic na to nie poradzimy. Jak wygląda teraz sytuacja w klubie? Pracujecie zdalnie? Piłkarze trenują indywidualnie?
– Część personelu pracuje zdalnie, a część w klubie, w osobnych pokojach. Praca jest podzielona. Piłkarze dostali wytyczne od trenerów, ale jest to bardzo utrudnione. Trener Szymon Grabowskistaje na głowie, żeby utrzymać piłkarzy w jak najlepszej formie. Obostrzenia są takie a nie inne i musimy się dostosować do panujących zasad.
Jak zareagowaliście na decyzję o zawieszeniu ligi?
– Decyzja była do przewidzenia. Od dwóch dni (przed decyzją) byliśmy w kontakcie z innymi klubami, jedni chcieli grać, drudzy nie. Każdy się bał o swoje zdrowie. Pierwsze komunikaty PZPN-u nie wskazywały na zawieszenie ligi, ale później się to zmieniło. Na tę chwilę czekamy na rozwój sytuacji. Dużo mówiło się o sytuacji finansowej klubów, w jakiej znajdą się, po tej przerwie od piłki.
Jak bardzo ucierpi na tym Apklan Resovia?
– Wszystkie kluby stracą pieniądze. My stracimy dużo gotówki, przez umowę z miastem, która będzie rozwiązana. Na skutek tego, że rozgrywanie meczów jest niemożliwe, zostanie ona anulowana. Staramy się to wszystko skleić w całość i rozmawiamy z piłkarzami, którzy są gotowi pójść z nami na ugodę i pomóc klubowi.
Głównym dochodem klubu jest dzień meczowy?
– Nie tyle dzień meczowy, a ogólne funkcjonowanie w rozgrywkach. Bez tego będzie nam ciężko. Jest to poważna strata finansowa, ale klub będzie dalej funkcjonował.
O jakiej sumie mówimy?
– My szacujemy tę kwotę na około 500 tysięcy złotych. Jest to suma, która miała do nas wpłynąć do końca czerwca.
Wspomniał Pan o dogadaniu się z piłkarzami. Jak będzie wyglądała redukcja pensji? Do wszystkich zawodników będziecie podchodzić indywidualnie, czy będzie to taki sam % dla każdego?
– Do każdego piłkarza podchodzimy indywidualnie, z uwagi na sytuację życiową każdego z nich. Jeden jest studentem, drugi ma dzieci i rodzinę na utrzymaniu, dlatego najlepiej każdy przypadek rozpatrzyć osobno. Jest zrozumienie ze strony zawodników i dostaną w najbliższych dniach od nas informacje, jak to będzie wyglądało.
Pan, jako prezes widzi szanse, żeby dograć ten sezon do końca?
– Ja nie widzę żadnych szans. Jest parę aspektów, które się na to składają. Kontrakt piłkarze mają do czerwca. Jeżeli mówimy, że mamy wrócić do gry w maju, to ja sobie nie wyobrażam, żeby zawodnicy i wszyscy ludzie wokół klubu nie byli przebadani. Na całą ligę wychodzi to około 900 osób, jeśli przyjmiemy po 50 ludzi na zespół. Bez takich procedur nie wyobrażam sobie powrotu do gry.
Zgodzę się z Panem. To też nie mogę być jednorazowe badania, bo w jednym tygodniu piłkarz może być zdrowy, a za dwa już nie.
– Nie wiem jak to rozwiązać. Mamy skoszarować piłkarzy? To są potężne koszty. Życie pokazuje, że nie wszyscy stosują się do obostrzeń nałożonych przez państwo.
Dużo mówi się o tym, że Apklan Resovia awansuje do I ligi, bo nie uda się dograć tego sezonu. Ostatnio widziałem na Twitterze, że rywalowi z drugiej strony miasta nie do końca to odpowiada.
– Powiem tak – ja proponuję, żeby każdy zajął się swoim klubem – jeśli nasza sytuacja spędza sen z powiek Stali Rzeszów, to okej. My się zajmujemy tylko sobą i czekamy na weryfikacje tabeli.
Czy w przypadku awansu jesteście gotowi finansowo i infrastrukturalnie na I ligę?
– Pod względem infrastruktury, powiem tak – miasto przesłało nam plan inwestycji na oświetlenie Stadionu Miejskiego, bo jest to wymóg niezbędny do przystąpienia do ligi, wykonanie tych działań zakłada się na sierpień lub wrzesień – takie na dziś mamy informacje. Mogę powiedzieć, że jedyną przeszkodą dla nas do przystąpienia do I ligi jest stadion.
Jakie jest według Pana najlepsze rozwiązanie tego końca sezonu i układu tabeli?
– Podejście takie, że nie ma spadków i są awanse, jest najbardziej sprawiedliwe. Będzie najmniej „ofiar”. Ten układ na dzisiaj byłby najrozsądniejszym rozwiązaniem.
Kryzys, który dopadnie kluby piłkarskie, odbije swoje piętno na rynku transferowym. Ceny za piłkarzy mocno pójdą w dół? Każdy będzie oglądał dwa razy złotówkę, zanim ją wyda?
– Oczywiście, że tak. Mocno ograniczą się transfery. Nie będzie takiego przepływu zawodników jak teraz, bo to są koszty rejestracji zawodnika, transferu, opłacenia piłkarza. Wiadomo, że kluby będą dokonywały transferów, ale nie będą one tak spektakularne jak dotychczas. Mówi się, że zawodnicy mocno na tym ucierpią, bo będzie obniżka kontraktów. Ciężko powiedzieć na jakim poziomie. Nauczeni tym, co teraz się dzieje, każdy klub musi powinien zapewnić sobie finansową poduszkę bezpieczeństwa..
Wydaję mi się, że to może mieć też pozytywne skutki, bo kluby będą stawiały na własną młodzież.
– Oto w tym wszystko chodzi, żeby stawiać na wychowanków, bo relatywnie można powiedzieć, że oni są najtańsi. Jest też szansa na pieniądze z tytułu Pro Junior System.
A jak ten kryzys wpłynie na szkółki piłkarskie, bo wiele z nich jest opłacane przez rodziców. Jak to działa u was?
– SMS Resovia jest oparta na dotacji ministerialnej. Mamy złotą gwiazdkę i pomoc z PZPN-u. Nasza szkółka na tym nie ucierpi, jestem o tym przekonany.
Dotacja z PZPN-u w postaci 116 milionów złotych da dużo pomocy klubom?
– Jeśli ktoś to przeliczy, to wyjdzie mu, że jest to 30 mln dla Ekstraklasy, 10 mln dla I ligi, 6 mln dla  II ligi i jeszcze coś dla III ligi. Jest to bardzo dobry krok, tylko jest tam zapis, że będzie to przyznane na sezon 2020/2021. Nikt nie wie, kiedy te rozgrywki wystartują.
Rozmawiał Dominik Pasternak
Wywiad znajduje się TUTAJ