W cotygodniowym zestawieniu najlepszej jedenastki kolejki według magazynu Piłka Nożna znalazł się pomocnik Apklan Resovii, Kamil Antonik.
Dla Kamila jest to drugie wyróżnienie w tym sezonie. Wielkie gratulacje i oby tak dalej!
Jedenastka 24. kolejki II ligi:
Sebastian Madejski (Olimpia Elbląg) – Marcin Bochenek (ZniczPruszków), Michał Bojdys (ROW 1964), Szymon Jarosz (Stal Stalowa Wola) – Paweł Brzuzy (Gryf Wejherowo), Michał Płonka (Rozwój Katowice), Marcin Smoliński (Znicz Pruszków), Maciej Machalski (Znicz Pruszków), Kamil Antonik (Apklan Resovia) – Filip Kozłowski (Elana Toruń), Germán Ruiz (Olimpia Grudziądz).
Brawo Kamil. Miło widzieć, że chłopak robi postępy i jest to zauważane już nie tylko przez nas. Robi różnicę na boisku, daje dużo w ofensywie, dochodzi do sytuacji, ale nie da się nie zauważyć jednego aspektu, który nieco odstaje. Chodzi o wykorzystywanie tych kluczowych sytuacji. Dobra robotę robił z widzewem, do tego wywalczył 2 karne i wszyscy żałujemy, że drugi nie został zamieniony na bramkę, jednak równie dobrze mogło go w ogóle nie być, gol mógł/powinien paść wcześniej po akcji. Podobne piłki meczowe miał z Bełchatwem, w Wejherowie i jeszcze kilka w mniej istotnych momentach innych spotkań. Trudno mieć o to wielkie pretensje i wymagać cudów, bo wszystkiego nie da się strzelić, a chłopak ma dopiero 20 lat, ale twardo stąpając po ziemi warto mieć to także na uwadze. Wracając jeszcze krótko do meczu, oczywiście szkoda, że nie udało się dobić rywala. Poza sytuacją z karnym, szkoda szczególnie dwóch wolnych z bardzo dogodnych sytuacji sprzed pola karnego. W obu przypadkach przekombinowane rozegranie i efekcie oddanie piłki w zasadzie za darmo. Z trybun wyglądało to na sytuację „podejść i po prostu strzelić” – coś dla Buczka. Nie ma alternatywy przy jego absencji? Zabrakło trochę skuteczności/ wyrachowania/ doświadczenia/ spokoju (niewłaściwe skreślić) i przy odrobinie szczęścia mogło się skończyć nawet sensacyjnym 3:0. Za to mając w pamięci poprzednią rundę jestem pod wrażeniem progresu w grze obronnej. Chwilami widzew na prawdę cisną, jednak niewiele z tego wynikało. Gol wpadł dopiero w momencie dekoncentracji po nietrafionym karnym. Czyste konto w Toruniu, bez zagrożenia poza 2 sytuacjami. Wielki pech w Łęcznej, ale oprócz tego również na zero i też praktycznie bez zagrożenia poza jedną sytuacją. Przesadą nie będzie chyba stwierdzenie, że równie dobrze mogliśmy być wciąż bez straconej bramki na wiosnę, a graliśmy z nie byle kim jak na tą ligę. Choć przed nami jeszcze daleka droga do poziomu, do jakiego aspirujemy, to na prawdę miło widzieć, że tak wiele rzeczy zmierza w dobrym kierunku.