W spotkaniu 24. II ligi Apklan Resovia zremisowała z Widzewem Łódź 1-1 (1-0).
– Gdyby Bartek Makowski wykorzystał drugiego karnego, Widzew wracałby do Łodzi z niczym – to najpopularniejszy slogan, z jakim kibice Resovii opuszczali stadion przy ul. Hetmańskiej.
Środkowy obrońca Pasiaków podchodził tego dnia dwukrotnie do „jedenastki”. Pierwszą wykorzystał pewnym strzałem, przy drugiej zadrżała mu noga. Zasłużył jednak na słowa uznania podobnie jak pozostali zawodnicy „charakternej ekipy” Szymona Grabowskiego, która grała z dzisiaj ogromnym poświęceniem i pozostawiła na murawie sporo zdrowia.
Po ostatnim gwizdku w obydwu obozach widać było spory niedosyt. Widzew to czterokrotny mistrz Polski, który w ekspresowym tempie stara się wrócić na najwyższy szczebel rozgrywek. Ma w swoich szeregach kilku piłkarzy z ekstraklasową przeszłością i wiele innych argumentów, aby wygrać II ligę. Wielkiej piłki jednak w Rzeszowie nie pokazał.
Rzeszowianie borykający się z ogromnymi problemami kadrowymi (brak w składzie: Domonia, Ogrodnika, Frankiewicza) byli bliscy sprawienia niespodzianki. Pierwsi zaatakowali przyjezdni i już w 12 minucie meczu Adam Radwański zmusił do interwencji Wojciecha Daniela. Bramkarz Resovii miał tego dnia sporo pracy, ale spisywał się w polu karnym Pasiaków wyśmienicie. Resoviakom trudno było poustawiać szyki w środkowych rejonach boiska. Powracający po kontuzji do gry Mateusz Świechowski długo oswajał się z grząską murawą. Pasiakom lepiej szło, gdy piłka trafiała na skrzydła. Tam rządzili Radosław Adamski i Przemysław Pyrdek. Ten ostatni w 20 minucie soczystym strzałem przeegzaminował Wolańskiego.
W 37 minucie meczu po raz pierwszy pokazał się Kamil Antonik. W niegroźnej sytuacji został podcięty w polu karnym przez Konrada Gutowskiego i arbiter wskazał na wapno. Do „jedenastki” podszedł Bartłomiej Makowski, który pewnym strzałem pokonał Wolańskiego. Po straconej bramce Widzew został wybity z rytmu, a tymczasem rzeszowianie coraz częściej zapuszczali się w pole karne rywali.
Po przerwie goście mocno ruszyli do odrabiania strat, ale była to woda na młyn kontrujących Pasiaków. Rzeszowianie mieli więcej miejsca z przodu i raz za razem uruchamiali swoje żądła: Pyrdek, Antonik, Adamski. W 59 minucie Antonik w szarżował na bramkę Wolańskiego i pierwsze starcie przegrał, ale po chwili dopadł znowu do piłki i został nieprawidłowo powstrzymany przez bramkarza. Arbitrowi nie pozostało nic innego, jak odgwizdać po raz kolejny rzut karny. Do piłki podszedł ponownie Bartłomiej Makowski. Środkowy obrońca Pasiaków uderzył jednak zbyt flegmatycznie i Wolański zdołał wybić piłkę. Po chwili goście przeprowadzili kontratak, po którym Rafał Wolsztyński doprowadził do wyrównania. Debiutujący w barwach Widzewa 24-latek dostał piłkę z prawej strony boiska i pomimo starań Mateusza Geńca i Sebastiana Zalepy zdołał wbić piłkę do siatki.
W końcówce meczu obydwa zespoły starały się sięgnąć po komplet punktów i kibice do ostatnich minut nie mogli narzekać na brak emocji. Kilka razy pod bramką Pasiaków mocno się zakotłowało i Wojciech Daniel dwoił się i troił, aby ratować sytuację. Rzeszowianie również odgryzali się przebojowymi kontrami. Na bramkę Wolańskiego w ostatnich fragmentach spotkania strzelał Radek Adamski (dwukrotnie) i Sebastian Zalepa. Wynik meczu nie uległ jednak zmianie.
Apklan Resovia – Widzew Łódź 1-1 (1-0)
1-0 Bartłomiej Makowski (36, z karnego),
1-1 Rafał Wolsztyński (60).
Resovia: Wojciech Daniel – Rafał Mikulec, Bartłomiej Makowski, Sebastian Zalepa, Mateusz Geniec – Radosław Adamski (71 Szymon Hajduk), Mateusz Świechowski (73 Arkadiusz Górka), Szymon Kaliniec, Przemysław Pyrdek (66 Bartłomiej Buczek) – Kamil Antonik (88 Karol Twardowski), Paweł Hass.
Widzew: Patryk Wolański – Daniel Tanżyna (71 Michael Ameyaw), Sebastian Zieleniecki, Tomasz Wełna – Marcin Pieńkowski (66 Łukasz Turzyniecki), Dario Krišto, Adam Radwański, Konrad Gutowski, Mateusz Michalski – Przemysław Banaszak (55 Rafał Wolsztyński), Filip Mihaljević (55 Daniel Mąka).
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Żółte kartki: Hass – Krišto, Wełna.
Widzów: 3489.
W 59. minucie spotkania Bartłomiej Makowski nie wykorzystał rzutu karnego (Patryk Wolański obronił).
Szkoda, bo była szansa na 3 punkty. Nic się nie stało, głowy do góry, za tydzień będą 3 pkt i idziemy w górę tabeli.
Brawa za walkę i nieustępliwość. Szkoda, że tylko remis, bo zwycięstwo zdecydowanie było w zasięgu, mimo że nie graliśmy przecież w optymalnym składzie. Moim zdaniem, brak Franka w środku pola, niestety, był widoczny… Ze zmienników najlepiej zaprezentował się Szymon Hajduk. Gdyby jednak Maka strzelił na 2-0 byłoby po meczu, bo Widzew wcale nie taki mocny.
Głowy do góry, jeszcze będziemy mieć powody do radości.
Szkoda Malty …Widzew niczego nie pokazał dobrego…z czym do pierwszej ligi
Szkoda Malty…
Szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu. Za drugim razem Bartek Makowski powinien strzelać karnego tak, jak za pierwszym razem: mocno i celnie w środek bramki, a nie technicznie, bo łatwo o pomyłkę.W dodatku po własnym błędzie, bramkarz był zdeterminowany, aby obronić drugiego karnego! Ale nie powinniśmy być zawiedzeni, bo Widzew zagrał dobry mecz!
Szkoda nie wykorzystać karnego.
Był to fajny mecz, atmosfera,dobry doping, na trybunach stadionu dużo dzieci,
dobre perspektywy na przyszłość!
Czekamy na budowę stadionu przy Wyspiańskiego.
NIEDOSYT!!!!